Magic Marker – kolorowa gra logiczna (Mac, iPhone, iPad)

Max and the Magic Marker to prosta platformówka skierowana głównie do młodszych odbiorców, choć i dorośli spędzą z nią wiele przyjemnych chwil. W grze wcielamy się w postać małego chłopca, który wraz z tajemniczą przesyłką otrzymał dziwny, pomarańczowy mazak. Jako, że Max uwielbiał rysować postanowił od razu wypróbować prezent. Ku zaskoczeniu bohatera naszkicowany potwór ożył i zabrał się za niszczenie sąsiednich obrazków. Dzielny młody człowiek zdecydował się ratować swoje prace przenosząc również siebie na kartkę papieru.

Magic-Marker-Max-na-oponach-1

W tym momencie kontrolę nad biegiem zdarzeń przejmujemy my, a za zadanie mamy pomaganie chłopcu w pogoni za złym stworem. Do naszej dyspozycji oddano nie tylko kierowanie bohaterem, ale również tytułowy magiczny mazak, dzięki któremu wszystko co narysujemy zostanie przeniesione do kolorowego świata Magic Marker i zacznie podlegać podstawowym prawom fizyki. Przyznacie, że brzmi ciekawie.

Oczywiście sam pomysł na grę to jeszcze za mało, ale w tym wypadku także realizacja wypadła znakomicie. Ładna, barwna grafika doskonale pasuje do opowiadanej historii, a postać Maxa od razu wzbudza sympatię. Jeżeli dodamy do tego fakt, że muzyka w tle skrojona jest akurat na uroczą platformówkę, to całą oprawę audio-wizualną Magic Marker zaliczymy na spory plus produkcji.

Magic-Marker-edycja-1

Jej esencją jest jednak sama rozgrywka. Dzięki pomarańczowemu mazakowi pokonamy urwiska, rzeki, wulkany, przetoczymy głazy, polecimy balonem oraz rozwiążemy wiele zagadek logicznych. W zdecydowanej większości przypadków gra dobrze odwzorowuje nasze ruchy, więc mazanie po ekranie sprawi sporo frajdy, zwłaszcza młodszym graczom. Starszym uczestnikom zabawy spodoba się zapewne przechodzenie etapów na czas i dla uzyskania wszystkich gwiazdek. Nie da się jednak ukryć, że Magic Marker to głównie gra rodzinna i najlepiej wypada gdy przedstawiony świat odkrywamy wraz z naszymi pociechami, zwłaszcza, że dzieciom będzie potrzebna pomoc choćby przy etapach, w których musimy utrzymywać równowagę surfując w powietrzu na narysowanych elementach. Wspólne przechodzenie poziomów wydłuża też żywotność tytułu. Nie ma sensu ukrywać, że wprawny gracz, każdy z rozdziałów jest w stanie przejść podczas przerwy reklamowej pomiędzy wiadomościami i sportem.

Max-and-the-Magic-Marker-1

Skoro po beczce miodu przeszliśmy już do wad, to należy wspomnieć również, o tym, że Max potrafi się czasami zaciąć w przeszkodzie i zmusza nas tym samym do powtórzenia poziomu. Raz zdarzyło się, że rysunek zamarzł w powietrzu i żadnym sposobem nie mogłem go ruszyć. Nie zadziała również funkcja wciągnięcia tuszu ponownie do wnętrza markera. Są to jednak drobnostki, nie zdarzają się często i nie zniechęcają do gry.

Max-and-the-Magic-Marker-piraci-1

Zdecydowanie bardziej irytuje niestety czarny charakter, który przy każdym checkpoincie opróżnia zawartość naszego flamastra i w efekcie nie możemy pozwolić sobie na swobodne bazgrolenie. Tytułowej zabawki sensownie użyjemy zatem tylko w miejscach przewidzianych przez twórców, choć gra oferuje również specjalny tryb czystej kartki, gdzie przyjemności rysowania możemy oddawać się do woli. Mimo wszystko wolałbym posiadać pełną swobodę lub możliwość zebrania większej ilości kulek z tuszem.

Magic-Marker-balon-1

Podsumowując, Max and the Magic Marker, to klawa platformówka wzbogacona o zagadki logiczne. Szczególnie jeżeli szukacie czegoś do wspólnego grania z małymi dziećmi to powinniście zainteresować się tą produkcją. Wersja przeznaczona na komputer klasy Mac jest w pełni spolszczona i z powodzeniem można ją uruchomić nawet na starszym sprzęcie. Miłej zabawy.

W Max and the Magic Marker zagracie na następujących platformach: Mac, iPad, iPhone.
Polskim wydawcą gry jest firma IQ Publishing.

Magic-Marker-deszcz-1

 

Czytaj dalej →

MiniNote (NotesTab): program do tworzenia notatek

NotesPad Pro to program, którego aktywnie używam już od przeszło pół roku, gdyż stanowi znakomitą alternatywę dla systemowych notatek w Mac OS X. Co prawda przez dłuższą część swojej egzystencji borykał się on z wieloma problemami, ale ostatnio przeszedł gruntowną przebudowę i od tamtego czasu nie mam do niego większych zastrzeżeń.

Rewolucja nastąpiła po wydaniu wersji numer 3. NotesTab otrzymał wtedy w pełni funkcjonalną synchronizację (w czasie rzeczywistym) oraz zgrabne aplikacje na iPhone’a i iPad’a. W ten sposób program przekształcił się ze śmieciowego schowka na błahostki w pełnoprawny notatnik, który pod pewnymi względami znokautował konkurencję.

Największą zaletą NotesTab Pro jest jego lekkość i prostota użycia. Aplikacja nie korzysta z osobnych okienek, a jedynie zagnieżdża się w pasku Menu bar pracując w tle. W każdej chwili, klikając ikonkę, możemy przywołać dymek i dodać notatkę, która automatycznie wskoczy na listę dostępną z dowolnego, posiadanego przez nas urządzenia. Jest to szczególnie przydatne, gdy pracujemy w trybie pełnoekranowym i nie chcemy przeskakiwać pomiędzy programami.

NotesTab działa praktycznie niezauważalnie, aż do momentu w którym potrzebujemy z niego skorzystać, jednak nawet wtedy możemy tak dopasować przeźroczystość chmurki, aby podczas notowania nie zasłaniała nam (przykładowo) tekstu, z którego robimy skrót. Widać, że twórcy solidnie przemyśleli działanie programu, gdyż funkcje są świetnie dobrane pod kątem wygody użytkowników. A to nie koniec dobrych pomysłów. Kolejnym jest możliwość zrobienia backupu notatek i wyeksportowania ich w formie plików tekstowych lub za pomocą jednego przycisku przekształcenia w wiadomość wysyłaną na podany adres e-mail. Na plus zaliczam także opcję oznaczania ważniejszych zapisków i umieszczania ich na samej górze listy.

W kwestii edycji tekstu NotesTab Pro oferuje kilka podstawowych funkcji. Możemy podkreślić, pogrubić, pochylić oraz zmienić rozmiar jednej z ośmiu czcionek. I to właściwie tyle, choć należy pamiętać, że jest to program przeznaczony głównie do krótkich notatek. Gdyby jednak naszła nas ochota na nastukanie dłuższego tekstu NotesTab wyposażony jest w tryb pełnoekranowy, dzięki któremu nierozpraszani możemy oddać się pasji pisania. Niestety zdecydowanie brakuje tu licznika wskazującego ilość użytych znaków, co w moim przypadku jest niezbędne. Do pisania twórczego polecam zatem inne narzędzie.

Powiedzmy jeszcze słowo o NotesTab Pro w wersji na iPhone’a i iPad’a. Aplikacja z iOS zrobiona jest schludnie i po prostu przypomina dymek z Mac OS X. Notatki synchronizują się błyskawicznie, a całość obsługuje się łatwo i przyjemnie. Jest to zatem naturalne uzupełnienie podstawowego programu, które pozwala nam mieć swoją listę zawsze przy sobie. Na marginesie dodam, że bardzo ciekawie wygląda NotesTab w wersji przeznaczonej dla Windowsa, gdzie na pierwszy rzut oka jest to bardziej rozbudowane narzędzie posiadające kafelkowy interface oraz tryb noc i dzień.

NotesTab Pro dostępny jest w Mac App Store za cenę 4,49 euro, natomiast aplikację mobilną na oba urządzenia od Apple kupicie za 89 centów. Jeżeli nie jesteście przekonani możecie najpierw wypróbować wersję darmową. Posiadacze systemów od Microsoftu opcję free znajdą w Windows Store.

Więcej na temat NotesTab przeczytacie na stronie notestab.com

Czytaj dalej →

Domain Name Analyzer: program do wyszukiwania domen

Domain Name Analyzer to program, dzięki któremu poszukiwanie domeny dla naszej strony internetowej stanie się o wiele łatwiejsze. Co prawda mniej przyda się on profesjonalnym domanierom, którzy mają swoje stare i sprawdzone sztuczki (a także pełne portfolia), ale dla amatorów będzie stanowił nieocenioną pomoc.

Na wstępie zaznaczmy jednak, że nawet najlepszy program nie pozwoli nam na zarejestrowanie idealnych domen, ba o dobrych i średnich również możemy zapomnieć. Rynek jest tak przebrany, że albo kupimy coś na giełdzie, albo będziemy musieli zadowolić się odpadkami ze stołu. I właśnie do szperania w pozostałościach po uczcie dużych graczy program taki jak Domain Name Analyzer nam się przyda.

Autor oddał w nasze ręce narzędzie pozwalające na automatyczne przeszukiwanie wolnych domen według podanego słowa kluczowego. Z puli wybieramy interesujące nas końcówki i wpisujemy jedną lub kilka nazw mających stanowić część domeny, program zaś na bieżąco będzie sprawdzał jakie kombinacje dostępne są do rejestracji. Wyniki możemy posegregować choćby według ilości znaków składających się na adres i zapisać, aby dać sobie czas do namysłu i wrócić do nich póżniej. Domain Name Analyzer pomoże nam też zastosować popularne dodatki do wyrazów (np. 24), które zwiększą nasze szanse na sukces.

W przypadku zajętych domen mamy natomiast możliwość sprawdzenia danych Whois, w tym daty rejestracji, wygaśnięcia i podstawowych informacji potrzebnych do kontaktu z właścicielem, choć akurat te ostatnie zazwyczaj są poukrywane. Bardzo przydatną opcją jest również możliwość bezpośredniego przejścia do historii adresu w Archive.org oraz profilu Alexa.

Dzięki wielu funkcjom zebranym pod postacią jednego programu Domain Name Analyzer z pewnością łatwiej będzie nam znaleźć i zarejestrować satysfakcjonującą nas domenę. Niestety tak jak już wspomniałem większość sensownych adresów jest dostępna jedynie w formie odkupienia od dotychczasowego właściciela. Nie ma jednak nad czym płakać, takie są obecnie warunki panujące na rynku, a długotrwałe poszukiwania potrafią czasami przynieść nie najgorszy efekt. Powodzenia.

Narzędzie przeznaczone dla komputerów Mac znajdziecie w App Store, a na Windowsy pobierzecie klikając tutaj.

Więcej na ten temat przeczytacie w poradniku:
Jak wybrać i gdzie zarejestrować lub kupić domenę internetową

Czytaj dalej →

PairBuddy, jak znaleźć miłość na Facebooku (pierwszy krok)

PairBuddy to aplikacja, która pomoże w zaczepieniu naszej potencjalnej sympatii za pomocą profilu na portalu społecznościowym Facebook. Funkcja została stworzona głównie z myślą o osobach nieśmiałych, mających problem ze zrobieniem pierwszego kroku. Nie ma jednak przeciwwskazań by wypróbować ją z czystej ciekawości.

Aby rozpocząć zabawę z usługą musimy zalogować się na stronie pairbuddy.com za pomocą naszego konta na Facebooku. Otrzymamy zestawienie wszystkich znajomych, a wybraną osobę będziemy mogli dodać do sekretnej zakładki (poligamiści i intryganci mogą oczywiście tworzyć większe zestawienia). W efekcie jeżeli również nasza wybranka lub wybranek korzystając z PairBuddy zdecyduje się na podobne działanie, to oboje otrzymamy poufną informację o wzajemnym zainteresowaniu.

W ten sposób pierwszy krok jest już za nami, bez częstego ryzyka zostania odrzuconym w bezpośrednim kontakcie. Teoretycznie wystarczy tylko się umówić i spróbować znaleźć wspólny język.

Zastanawiacie się pewnie skąd można wiedzieć czy ktoś korzysta z PairBuddy, czy nie. O to niestety musimy zatroszczyć się sami, najlepiej jest pop prostu podać ogólną informację o aktywowaniu funkcji, za pomocą panelu w systemie. Do tego też trzeba mieć trochę odwagi, choć można zrobić to w formie zabawy. Z drugiej strony, po takiej deklaracji, kto ma skorzystać z aplikacji zapewne uczyni co należy.

Więcej na temat PairBuddy przeczytacie na stronie pairbuddy.com. Autorzy reklamują usługę jako rewolucję w nawiązywaniu intymnych kontaktów. Cóż, znak czasu.

Zdjęcia: pairbuddy.com

Czytaj dalej →

Ile kosztuje utrzymanie kilku stron internetowych

Prowadzeniem stron internetowych param się od blisko trzech lat, a od dwóch traktuję jak poważne zajęcie. Przez ten czas popełniałem mniejsze i większe błędy. Inwestowałem nie tam gdzie trzeba, zaliczałem wpadki z serwerami, katalogami, wylatywałem z google, straszono mnie sądem, szczuto prawnikami, obrażano, oszukiwano, hakowano mi witryny, a agencje reklamowe próbowały mnie wykorzystać. Musze przyznać, że był to dosyć ciekawy okres i bawiłem się znakomicie. Po okrzepnięciu podchodzę do tych spraw ze sporym dystansem, czyli niezależnie od okoliczności robię swoje, a względem napotkanych ludzi stosuję zasadę ograniczonego zaufania.

Oprócz uregulowania kwestii emocjonalnych ważne są też sprawy finansowe. Dojście do tego miejsca kosztowało mnie trochę pieniędzy, a rachunki wciąż napływają. Dopiero teraz, gdy wszystko wygląda w miarę stabilnie powoli staram się świadomie zmniejszać wydatki. Poniżej postaram się pokazać ile kosztuje mnie utrzymanie całego internetowego kramu rocznie, na podstawie ostatnich dwunastu miesięcy.

  • Aktualnie posiadam dwadzieścia trzy domeny internetowe. Trzynaście z końcówką .pl, po trzy z .com oraz .info, po jednej z .org .eu .es i .tv. Wszystkie trzymam w OVH, zatem w przybliżeniu płacę odpowiednio 13x50zł (=650) + 3×35 (=105) + 3×35 (=105) + 40 + 35 + 25 + 100. Daje to w sumie 1060 zł. Na szczęście rejestracje mam rozłożone tak, by nie opłacać więcej niż dwóch przedłużeń w jednym miesiącu.
  • Drugą podstawę wydatków stanowi hosting. W tym przypadku korzystam z usług trzech firm. Vipower, Linuxpl i AZ, co kosztuje mnie 390 + 50 + 120 = 560 zł.
  • Pozostałe nakłady pieniężne związane są ze skromnym pozycjonowaniem (około 300 zł), którym wspomagam pisanie tekstów tematycznych oraz kupowaniem dodatków takich jak szablony i pluginy (200 zł). Nie liczę tu podróży i zabierania materiałów do artykułów, gdyż te aspekty nie odnoszą się do samego istnienia strony, a tylko na tym chciałem się skupić.

Całość zatem zamyka się, delikatnie zaokrąglając, w 2120 złotych. Pi razy drzwi, 180 miesięcznie (dokładnie tyle samo płacę za pakiet telewizja, internet, telefon w UPC). Nie jest to zatem wyjątkowo duża kwota, a pozwala na swobodne działanie na kilku frontach. Oczywiście celem będzie teraz obniżenie wydatków do absolutnego minimum, co wcale nie jest proste gdy ma się sentyment nawet do nieudanych projektów.

Czytaj dalej →