Znaj.pl: prosty sposób na poznanie ciekawych ludzi

Znaj.pl jest nowym portalem społecznościowym, który pozwala użytkownikom na dokładniejsze zaznaczenie swojego miejsca w przestrzeni codzienności. Jeżeli gimnastykowaliśmy się przy jednej z ławek w Parku Kasprowicza lub biegaliśmy po tamtejszych ścieżkach, to możemy zamieścić taką informację na stronie i zacząć wypatrywać ludzi podzielających naszą miłość do aktywnego spędzania wolnego czasu we wspomnianym miejscu. Kto wie, może ktoś zwrócił na nas uwagę lub po prostu znajdzie się osoba chętna na wspólny jogging.

Meldowanie swojej obecności w konkretnych punktach miasta ma nam w domyśle ułatwić nawiązanie kontaktów nie tylko ze spotkanymi przypadkowo osobami, ale również zlokalizowanie znajomych, których już dawno straciliśmy z oczu. Na tym polega idea strony. Znaj.pl daje nam narzędzie do poznawania nowych ludzi i swoistego odkurzania starych, zapomnianych przyjaźni. Portal nie skupia się wyłącznie na teraźniejszości, ale pozwala także wprowadzić historię odwiedzonych miejsc oraz określić plany przemieszczania się w najbliższej przyszłości.

Tak poważna ingerencja w prywatność może oczywiście budzić pewne wątpliwości. Pamiętajmy jednak, że udział w zabawie bierzemy z własnej woli, w portalu zamieszczamy wybrane przez nas miejsca, a wyświetlanie informacji dostępnych w profilu łatwo jest ograniczyć i dostosować do osobistych preferencji. Co więcej wpisy możemy kierować do konkretnych grup użytkowników, określając np. ich wiek oraz płeć. We wszystkim jednak należy zachować rozsądek.

Przy okazji powiedzmy, że Znaj.pl, oprócz zabaw ze znajomymi (byłymi, obecnymi i przyszłymi) otwiera nam również drzwi do zapanowania nad funkcjonowaniem niewielkich społeczności. Ważną kwestią jest możliwość łączenia użytkowników w grupy oraz fakt, że schemat działania portalu można wykorzystać do określania punktów spotkań oraz dzielenia się informacjami i zdjęciami dotyczącymi wydarzeń zachodzących w najbliższej okolicy. Strona, choć prosta daje nam zatem całkiem sporo użytecznych funkcji, a sposób ich wykorzystania zależy w dużej mierze od naszej kreatywności. Znaj.pl może być przydatnym narzędziem dla osób szukających drugiej połowy, ale równie dobrze możemy wykorzystać stronę do poszukiwania partnerów biznesowych.

Aby nie było przesadnie różowo, trzeba wspomnieć o jeszcze dwóch kwestiach dotyczących działania Znaj.pl. Po pierwsze, należy mieć świadomość, że w tym momencie projekt dopiero wchodzi na rynek i powoli zbiera bazę użytkowników. Dobrze jest wziąć na to poprawkę, aby się szybko nie zrazić. Otrzymujemy bazę w postaci geolokalizacyjnego portalu społecznościowego, z opisanym powyżej potencjałem. Jeżeli podoba nam się koncepcja i decydujemy się na przetestowanie rozwiązania, to powinniśmy wykazać się odrobiną cierpliwości. Po drugie brakuje mi porządnej aplikacji do zapisywania miejsc które odwiedzamy. Wstukiwanie dat i godzin wieczorem w domu nie jest zbyt wygodne. Mam nadzieję, że wraz z rozwojem, twórcy pójdą w kierunku większej automatyzacji strony.

Znaj.pl, to projekt wart obserwowania i wypróbowania. Sam jestem ciekaw, czy taki jest właśnie kierunek rozwoju portali społecznościowych.

Więcej informacji znajdziecie pod adresem Znaj.pl


Artykuł sponsorowany

Czytaj dalej →

Booklikes, czyli jak blogować o czytaniu książek

Booklikes, to ciekawe połączenie platformy do blogowania z portalem społecznościowym i systemem zarabiania w programach partnerskich. Projekt skierowany jest do ludzi rozkochanych w literaturze, którzy chcą dzielić się informacjami na temat przeczytanych pozycji.

Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy po tym, gdy zobaczyłem sposób funkcjonowania Booklikes, było stworzenie własnej internetowej „biblioteki”. Portal oferuje możliwość zarządzania specjalną podstroną z przeczytanymi (lub nie) tytułami, podzielonymi według wybranych kategorii. Całość wygląda jak pozycje poustawiane na półkach, więc podszedłem do sprawy ze sporym entuzjazmem. Niestety strona zależna jest od zewnętrznych wyszukiwarek należących do księgarni i jeżeli chcemy dodać kilka pozycji określonego autora, to mamy mały problem. Przykładowo wpisujemy „Albert Camus”, szukanie, w tym sklepie nie ma, szukanie, w tym też, szukanie, o w tym coś się pojawiło. „More”, „more”, „more”, jest jedna z pożądanych, klik. Całość pochłania nieprzyzwoitą ilość czasu. Zamierzony efekt osiągniemy zdecydowanie szybciej zakładając konto na goodreads.com i importując stworzoną listę do Booklikes. Musimy jedynie liczyć się z tym, że system nie wychwyci dwóch identycznych książek, ale sam fakt, że można to zrobić zasługuje na wielki plus. Swoją drogą jak zapewnił mnie szef projektu, Dawid Piaskowski, zespół pracuje nad rozwiązaniem powyższego problemu i patrząc choćby na entuzjazm odpisującego supportu wierzę, że coś z tym zrobią. Sprawdzę za jakiś czas czy im się udało, a na razie brakujące tytuły można po prostu dodać ręcznie (łącznie z okładką).

W porządku, omówiliśmy moją prywatną zachciankę, więc przejdźmy do tego, czym Booklikes stoi. Zakładając profil w portalu mamy do dyspozycji 3 przestrzenie: blog, wspomnianą bibliotekę i modny element społecznościowy, czyli oś czasu. Nie musimy uruchamiać wszystkich, możemy je dowolnie włączać i wyłączać oraz zadecydować, która ma figurować jako strona główna. Do naszej dyspozycji oddano też trzy szablony, wszystkie są klimatyczne, eleganckie, a co za tym idzie nie powinno być co do nich większych zastrzeżeń.

Najważniejsze, że Booklikes udostępnia nam wspaniałą platformę do prowadzenia profilu aktywnego czytelnika. Znajdziemy tu większość narzędzi potrzebnych blogerowi, w tym posty wideo, zdjęcia, cytaty itp. Co więcej możemy do naszej strony doczepić bardzo popularny system komentarzy Disqus (lub Facebook), widget Twittera, moduł Google Analytics oraz własną domenę, a także podstrony (np. „o mnie”). Z czego od razu skorzystałem. Dalej mamy przyciski +1, Lubię to i Tweet, oraz integrację z naszymi kontami w sieciach społecznościowych. Ogólnie sam Booklikes też ma być, w pewnym sensie, taką siecią. Użytkownicy mogą obserwować siebie nawzajem, lubić swoje posty i eksplorować, poruszając się w przestrzeni portalu.

Twórcy chwalą również opcję wykorzystania blogowania do zarabiania pieniędzy w ramach programów partnerskich. Choćby dzięki linkowaniu ofert (przykładowo w recenzjach). Prywatnie i z doświadczenia do tej metody podchodzę sceptycznie, ale jako ogólna koncepcja przyciągająca uwagę ma to oczywiście sens. Wiadomo jednak, że zauważalny dochód mogłyby wygenerować jedynie bardzo popularne blogi z autorami oddanymi sprawie bez reszty.

Podsumowując, dlaczego warto tworzyć na Booklikes? Platforma jest naprawdę ładna, prosta i przyjazna. Tyczy się to również supportu, który przepraszał mnie nawet za mój ewidentny błąd :). Została stworzona z myślą o ludziach kochających książki i właśnie takie osoby przyciąga. Wystarczy wspomnieć o funkcji zaznaczenia, że w danym poście jest spoiler, aby uświadomić sobie jak bardzo twórcy chcieli spełnić oczekiwania użytkowników. W efekcie mamy tu kilka blogów, wartych obserwowania i z łatwością znajdziemy dyskutantów. Na hobbystyczny (tematyczny) dziennik internetowy miejsce wprost idealne.

A czego mi w Booklikes brakuje? Lepszej wyszukiwarki, władzy nad sidebarem, zaawansowanej customizacji i możliwości podpięcia reklam pod naszą stronę. Rozumiem jednak pewne ograniczenia zamkniętego systemu. Wszystko sprowadza się do tego, czy lubimy podróżować z biurami, czy latać po świecie na własną rękę. Platformy takie jak Booklikes skierowane są do pierwszej grupy i będzie ona przedstawioną ofertą zachwycona.

Więcej na temat portalu dowiecie się bezpośrednio ze strony booklikes.com
Natomiast mój profil znajdziecie pod adresem czytelnia.info

PS. W kwestii stworzenia wykazu przeczytanych książek jeszcze się nie poddałem.

Czytaj dalej →

Portal i forum qprfc.pl w rękach nowej redakcji

Stronę qprfc.pl założyliśmy razem z Tomkiem w połowie 2011 roku. W ciągu pierwszych dwóch lat funkcjonowania witryna zyskała stałych czytelników, aktywne i przyjazne forum oraz profil na facebooku zrzeszający kilkuset użytkowników. Przez ten czas nie tylko odpowiadaliśmy za newsy i tłumaczenia, ale także przygotowaliśmy fotorelację bezpośrednio ze stadionu Loftus Road w Londynie, odwiedziliśmy zespół podczas potyczki ligowej i nawiązaliśmy kontakty z klubem przeprowadzając wywiad z trenerem pierwszego zespołu Queens Park Rangers oraz wymieniając się informacjami. Działalność strony zwieńczyło wspólne spotkanie na zlocie kibiców, o czym informowała oficjalna witryna zespołu (zrzut poniżej). Wraz z dniem 20 maja 2013 roku przekazujemy, znajdujący się w świetnej kondycji, portal nowej redakcji, której życzymy wielu sukcesów i satysfakcji z wykonywanej pracy. Powodzenia.

qpr-polish-fan-club

qprfc-pl

Czytaj dalej →

Jak prowadzić blog omijając social media i życie blogosfery

Standardowa procedura uruchamiania bloga wygląda zazwyczaj w ten sposób. Wpadamy na pomysł, rejestrujemy domenę, kupujemy hosting, wybieramy CMS, dostosowujemy wygląd, piszemy wartościowe artykuły, walimy informacje w sieciach społecznościowych i zaczynamy sensownie udzielać się u konkurencji przejmując część ruchu oraz zyskując stałych czytelników. Realizacja przepisu na sukces jest prosta, łatwa, przyjemna, a po upływie miesiąca cieszymy się regularnymi wpłatami na konto od prawdziwej rzeszy reklamodawców.

OK, zgoda, końcówkę trochę ubarwiłem. Praca z blogiem wymaga dużej ilości czasu i poświęcenia, a wspomniana konkurencja nie zawsze musi garnąć się do współpracy i może najzwyczajniej w świecie nie życzyć sobie naszej podlinkowanej opinii na swojej stronie. W drugiej opcji problemu z blogosferą jesteśmy administratorem stukającym teksty w ciemnej piwnicy i olewamy wszystkie towarzystwa wzajemnej adoracji oraz media społecznościowe. Mówiąc poważnie, czasami po prostu może nam nie być po drodze z wpychaniem swojego projektu gdzie tylko się da i oczekiwaniem zwrotu włożonej u kogoś pracy. W takim wypadku musimy wybrać inny tor rozwoju strony.

Nie korzystając z dobrodziejstw ukształtowanej już społeczności powinniśmy uważniej przyjrzeć się pisanym tekstom, tytuły dobierając pod kątem poszukiwanych problemów/tematów i zapytań wpisywanych przez naszych potencjalnych czytelników w wyszukiwarce. Wymaga to zdecydowanie więcej dyscypliny. Dbamy o odpowiednie nasączenie artykułów słowami kluczowymi, linkowanie wewnętrzne, styl, oznaczanie ważniejszych fragmentów, a co najważniejsze o to, aby w wśród literek znalazło się miejsce na interesującą czytelnika treść. Nie tworzymy pod ogólny motyw przewodni, ale pod konkretne zagadnienia. Co więcej mamy dosłownie chwilę, aby przekonać osobę przychodzącą bez wystawionej nam przez inną stronę rekomendacji. Staramy się również zwrócić uwagę odwiedzającego na powiązane wpisy i zaczepić się w jego pamięci. Naszym skarbem jest każdy przypadkowy gość i musimy zrobić wszystko, aby zatrzymać go na blogu jak najdłużej. Nie wolno nam także zapomnieć o obserwowaniu aktualnych trendów oraz pozycjonowaniu wybranych fraz, co wymaga sporego wyczucia i wielu godzin nauki. Dobrym pomysłem jest też przypisanie autorstwa publikacji w Google. Ludzie chętniej wchodzą w teksty wzbogacone o zdjęcie blogera, a do tego zaczną nas utożsamiać z witryną. Ciekawą szansą na pozyskanie użytkowników są również prośby o pomoc i pytania zamieszczane na forach internetowych, często zbywane przez stałych bywalców. Opisujemy kwestię na naszej stronie i zamieszczamy odpowiedź z informacją, że znaleźliśmy takie rozwiązanie. Trzeba się tu wykazać sporą kreatywnością, zmysłem przewidywania ludzkich zachowań. Od tego czy trafimy z tematami i odpowiednio je wypromujemy zależy przetrwanie projektu.

Rozkręcenie bloga bez udziału w istniejących już społecznościach jest możliwe, choć wymaga sporego wysiłku. Oczywiście najlepiej jest łączyć obie metody, jednak często skupiając się na jednej, albo drugą traktujemy po macoszemu, albo zwyczajnie nie mamy już na nią czasu. Niezależnie od obranej drogi pamiętajcie, że najważniejsza jest jakość i ciężka praca.

Czytaj dalej →

Strefa 89 w Szczecinie, przyjazne miejsce dla kreatywnych ludzi

Strefa 89, czyli pierwszy bezpłatny co-working w Polsce, to miejsce, do którego powinien zajrzeć każdy ambitny młody człowiek ze Szczecina. Przyznam, że sam trafiłem tam całkiem przypadkiem, informację na temat projektu znajdując na jednym z blogów poświęconych życiu miasta.

Interesujące mnie spotkanie dotyczyło kwestii social mediów. Zapisałem się, wydrukowałem bilet z portalu eventbrite.com i o ustalonej godzinie odwiedziłem biuro przy ulicy Jagielońskiej 89. Jak przystało na pierwszą wizytę nie nastawiałem się na cokolwiek specjalnego, więc perfekcyjna organizacja bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła. To niesamowite, że w mieście, co do którego już trochę straciłem nadzieję powstała tak rewelacyjna inicjatywa. Zaproszeni goście, sposób przekazywania informacji, transmisja na żywo, atmosfera i poczęstunek, wszystko na najwyższym poziomie. Choć opisuję swoje wrażenia luźno i na gorąco, to bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że jestem dumny z powstania w Szczecinie takiego miejsca jak Strefa 89.

Zwłaszcza, że projekt to nie tylko spotkania ze specjalistami, ale również staże, warsztaty oraz szkolenia. Na co dzień natomiast udostępniana jest przestrzeń do swobodnej pracy pozwalająca nam na skorzystanie z biurka, internetu, ksera i drukarki. Możemy przyjść, spotkać użytkowników o podobnych zainteresowaniach lub po prostu spokojnie zająć się swoim przedsięwzięciem.

Strefa 89 daje wspaniałe możliwości młodym ludziom zainteresowanym innowacjami i rynkiem nowych technologi. Dodatkowo jest urządzona tak, aby przebywanie w tym miejscu sprzyjało twórczej pracy. Chylę czoło przed osobami odpowiedzialnymi za zarządzanie tym projektem. Gratulacje, wykonujecie kawał świetnej roboty. Będę do was regularnie zaglądać podczas pobytów w Szczecinie.

Więcej informacji na temat Strefy 89 uzyskacie odwiedzając stronę internetową strefa89.pl lub fatygując się osobiście.

ul. Jagiellońska 89/2, 70-435 Szczecin
pn.–pt. w godz. 10–18
tel. 91 434 28 96, e-mail: [email protected]

PS. Absolutnie rozbroił mnie fakt, że mentorzy prezentacje rozpoczynali od wyjaśnienia swojego stosunku do piłki nożnej i drużyny Pogoni. Przypomniałem sobie wtedy słowa pewnego znajomego, który stwierdził, że Szczecin jest jedynym miejscem jakie widział, gdzie nawet podczas koncertów ludzie potrafią dopingować klub. Jednocześnie żal mi jest, że tak duża grupa została wyobcowana ze strefy rozrywki sportowej. Znam wielu mieszkańców, którzy sympatyzują z Pogonią, a w obecnej sytuacji nie potrafią znaleźć dla siebie miejsca na stadionie. Brakuje u nas przestrzeni dla zwykłych kibiców, nic więc dziwnego, że fani często wybierają zagraniczne rozgrywki zamiast odwiedzać lokalny obiekt.

Czytaj dalej →