PopClip na Mac, czyli kopiuj-wklej w stylu iOS

PopClip to ciekawa aplikacja umożliwiająca nam przeniesienie na Macintosha kilku przydatnych funkcji rodem z iPhone’a i iPad’a. jeżeli podobnie jak ja nie zwykliście używać dodatkowych urządzeń i chcecie zautomatyzować trochę korzystanie z komputera, to program ten będzie dla was jak znalazł.

Jego działanie jest banalnie proste. Po zaznaczeniu tekstu PopClip otworzy małe menu udostępniające opcje ukryte zwykle pod prawym przyciskiem myszy lub przywoływane skrótami klawiszowymi. „Wyszukaj, kopiuj, wklej, wytnij” oraz sprawdzanie pisowni, czyli wszystko to czego najczęściej używa się podczas edycji. Aż dziw bierze, że nie jest to funkcja dostępna bezpośrednio w Mac OSX.

PopClip app

Dodatkowo na stronie wydawcy znajdziemy wiele przydatnych rozszerzeń, które (przykładowo) pozwolą na zmianę małych liter na duże, wklejenie z dostosowaniem stylu, przeniesienie tekstu do Tweetbota, sprawdzenie hasła w Wikipedii itp. Dzięki wszystkim tym ulepszeniom PopClip staje się aplikacją bez której ciężko wyobrazić sobie dalszą pracę na komputerze (co jest oczywiście wyłącznie moją subiektywną opinią).

Program PopClip znajdziecie w App Store za kwotę 4,49 euro, jednak od czasu do czasu pojawia się w promocji, więc warto na niego zapolować. Jeżeli posiadacie już tę aplikację przydatne rozszerzenia możecie pobrać ze strony http://pilotmoon.com/popclip/extensions/ (po sciągnięciu na dysk wystarczy jedynie dwukrotnie kliknąć plik).

Czytaj dalej →

Line: znakomity komunikator na komputery i urządzenia mobilne

Line jest rozwiązaniem, którego szukałem od dłuższego czasu. Ta prosta aplikacja łączy w sobie funkcje komunikatora tekstowego z bezpłatnym wykonywaniem połączeń głosowych. Jest przy tym lżejsza i przyjemniejsza w obsłudze niż choćby Skype.

Dodatkowo dobre zintegrowanie z urządzeniami sprawia, że w wypadku gdy nieustannie jesteśmy podpięci do sieci może z powodzeniem wyprzeć zwykłe, standardowe funkcje dostępne w telefonie. Korzystając z Line łatwo zadzwonimy lub wyślemy informację z komputera do osoby mającej przy sobie telefon i odwrotnie, siedząc przy biurku do przeprowadzenia rozmowy nie musimy już sięgać po naszego smartfona (chyba, że mamy taką ochotę). Jest to nie tylko wygodne, ale także pozwoli nam zredukować rachunki.

Co więcej za pomocą Line wyślemy wiadomości głosowe, muzykę, zdjęcia i filmiki oraz skomentujemy wydarzenia za pomocą zabawnych obrazków. A i to jeszcze nie wszystko. Każdy użytkownik otrzymuje bowiem własną linię czasu charakterystyczną raczej dla portali społecznościowych. W jej ramach możemy informować o tym, co akurat robimy, a także dzielić się multimediami. Do dyspozycji mamy też sklep z dodatkowymi aplikacjami i grami, które możemy przesyłać znajomym w formie prezentów.

Line app ad

Całość zamknięta jest w prostej i bardzo ładnej szacie graficznej. Nawet początkujący użytkownicy nie będą mieli problemu z korzystaniem z programu. Jedyne czego mi brakuje w Line, to zintegrowanie z książką telefoniczną w stylu WhatsApp. Co prawda znajomych używających aplikacji doda nam ona automatycznie, ale by skontaktować się z resztą musimy wyjść i skorzystać z klasycznych opcji w telefonie. Przydałaby się jeszcze wersja na iPada, ale ta potrzeba zapewne wkrótce zostanie zaspokojona.

Line jako komunikator sprawdza się znakomicie i powiem szczerze, dziwię się, że w Polsce mało kto słyszał o tym rozwiązaniu. Trzeba oddać część Japończykom, którzy odwalili kawał dobrej roboty tworząc wspaniałą alternatywę dla Skype, WhatsApp i iMessage.

Aplikacja dostępna jest za darmo na komputery Mac i PC oraz telefony z iOS, Android, Windows Phone, a także BlackBerry. Więcej informacji znajdziecie na stronie internetowej: line.naver.jp/en

Czytaj dalej →

„II Wojna światowa jakiej nie znacie” tematem dnia Onet.pl

Materiały ze strony DziwnaWojna.pl oraz jej facebookowego profilu „II Wojna światowa jakiej nie znacie” często pojawiają się na łamach różnego rodzaju witryn skupiających wokół siebie społeczności historyczno-militarne. Tym razem pomysłem zainteresował się Onet.pl czyniąc nasz start w konkursie „Blog Roku” informacją dnia. Tekst wraz z galerią widniał w centralnym punkcie portalu przez kilka godzin powodując ogromny przypływ czytelników. Serwer wytrzymał.

Projekt realizuję od września 2012 roku wraz z Marcinem Makowskim. Ideą strony jest pokazanie życia żołnierzy od kuchni. Skupiamy się na codziennych zmaganiach z warunkami panującymi na froncie. Do tematyki staramy się podchodzić z dystansem, więc na naszym portalu znajduje się wiele nietypowych ciekawostek i fotografii utrzymanych w tematyce II wojny światowej.

dziwna-wojna-onet

Czytaj dalej →

Sina Weibo, ciekawa hybryda Twittera i Facebooka

Sina Weibo to obok Tencent Weibo, o którym pisałem niedawno, jeden z najpopularniejszych portali społecznościowych w Chinach. Od jakiegoś czasu posiadam tam konto i miałem zamiar napisać o nim kilka zdań. Realizację odkładałem jednak na przyszły miesiąc, gdyż ostatnio zbyt wiele miejsca (i czasu) poświeciłem tego typu sieciom. Zdanie zmieniłem gdy, robiąc poranny przegląd „prasy”, otworzyłem stronę sport.pl. Wiadomością dnia była akurat Agnieszka Radwańska (najlepsza polska tenisistka) zakładająca konto na chińskim Twitterze. Raptem kilka tygodni temu ogłaszano śmierć profesjonalnego dziennikarstwa, gdy jeden z zachodnich portali informował bodajże o tym, że jakieś znane małżeństwo przestało śledzić swoje wpisy. Jeżeli mieliście jeszcze jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii, to teraz macie już odpowiedź.

Wróćmy do samego portalu. Sina Weibo nazywany jest często odpowiednikiem popularnego zachodniego serwisu gdyż jego podstawą są krótkie wiadomości o limicie 140 znaków i prosta komunikacja między użytkownikami. Chińczycy oferują jednak zdecydowanie więcej funkcji. Podobnie jak w przypadku Tencent mamy tu system levelowania (nagradzający naszą aktywność w sieci) oraz bardziej złożone oznaczanie użytkowników, których dodajemy do znajomych. Przeglądane wpisy również można podzielić według kategorii, a na specjalnej stronie śledzić i lajkować najważniejsze z nich. Na pochwały zasługuje sposób publikowania zdjęć, które pojawiają się w formie miniatur (nie zaś linków) i pozostają widoczne cały czas w historii naszych postów. Dodatkowo fotografie zamieszczane są też w specjalnej galerii, gdzie znajomi mogą je „lubić” oraz komentować.

Strona Sina Weibo wyposażona jest także w sklep z aplikacjami, salonik z grami oraz kreator widgetów, które umieścimy na naszej prywatnej witrynie. Jeżeli jeszcze mało nam atrakcji, to możemy wykupić specjalny (wielopoziomowy) pakiet VIP powiększający rozrywkowe zasoby naszego konta. W efekcie otrzymamy dostęp do atrakcyjnych szablonów (pozwalających upiększyć nasz profil) oraz odznaczeń i rozbudowanych gier 3D (plus wiele innych zabawek, których jakoś nie mogłem uruchomić w trybie trial).

Powiedzmy jeszcze słowem o aplikacji mobilnej. Występuje ona bowiem w dwóch osobnych wersjach. Pierwsza oferuje podstawowe dla tego typu programów funkcje i dostępna jest w języku angielskim, co wydaje się dosyć ciekawe zważywszy na fakt, że portal Sina Weibo nie ma obecnie takiej opcji (choć podobno w niektórych regionach jest już dostępne częściowe tłumaczenie). Druga zaś to ta właściwa i bardziej dopracowana. Z wartych uwagi nowości znajdziemy w niej przejrzystą listę naszych znajomych (w formie książki telefonicznej charakterystycznej dla telefonów komórkowych) oraz bardzo ładny przegląd profili. Ogólnie jednak fajerwerków brak.

O ile Tencent Wiebo śmiało można nazwać chińską odpowiedzią na Twittera, o tyle Sina Weibo przypomina bardziej jego hybrydę z Facebookiem. Zachodni użytkownicy zapewne szybko się tu pogubią, ale gdy już opanujemy podstawy korzystania z serwisu zrobi on na nas pozytywne wrażenie. Jest tu zdecydowanie więcej powodów by przesiadywać godzinami niż w sieciach społecznościowych typu przeczytaj-napisz-dłub w nosie albo wyjdź. Tylko uważajcie na to co piszecie, treści są bowiem monitorowane z polecenia rządu.

Konto możecie założyć tutaj: weibo.com

Czytaj dalej →

Tencent Weibo, czyli nowy Twitter prosto z Chin

Tencent Weibo wraz z Qzone, oto jest odpowiedź na pytanie, która z sieci społecznościowych ma szansę na zdetronizowanie Facebooka w najbliższym czasie. Oczywiście u nas mówi się głównie o perspektywach rozwoju dla Google+, Twittera i nowego MySpace, ale to właśnie azjatyckie projekty cieszą się obecnie największym przyrostem użytkowników. Dosyć powiedzieć, że wspomniany na samym początku produkt od QQ przekroczył już 500 milionów kont, a w ciągu 2013 roku ma dobić do 700.

Tencent Weibo jest chińskim odpowiednikiem Twittera i właściwie oferuje te same funkcje co zachodnia maszynka do ćwierkania. Na swojej tablicy możemy dodawać wpisy nieprzekraczające 140 znaków oraz wzbogacać je o zdjęcia, a także odnośniki do stron internetowych. Podstawą jest prosta i przyjemna komunikacja między użytkownikami. A zatem przeglądamy trendy, odpowiadamy na wiadomości, przekazujemy posty dalej, śledzimy, jesteśmy śledzeni itp. Ciekawą opcją, niedostępną w popularnych po naszej stronie lustra serwisach, jest możliwość levelowania. Poziomy zdobywamy aktywnością, by z czasem móc prezentować swoje konto jako zweryfikowane oraz korzystać z bonusów w sieci QQ.com (o czym opowiem w osobnym wpisie). Oczywiście by cieszyć się korzystaniem z członkostwa w społeczności musimy przyzwyczaić się do wschodniego poczucia estetyki, czyli nutki chaosu i momentami braku przejrzystości. Do minimalistycznej, zwartej koncepcji Twittera trochę tu brakuje, ale akurat ten fakt trzeba po prostu zaakceptować.

Tencent Weibo global profile

Nieco inaczej wygląda to w przypadku aplikacji mobilnej, tu reprezentowane są wszystkie standardy „sterylności”. Nawet więcej, aplikacja dla iPhone’a wygląda na bardziej przemyślaną niż w przypadku domyślnego klienta Twittera i daje też więcej zabawy. Choćby możliwość zrobienia i wysłania zdjęcia bezpośrednio w programie, a także fenomenalne wyszukiwania użytkowników będących w pobliżu lub metodą dmuchnięcia(!) na ekran sprawiają sporo frajdy.

Z perspektywy Europy Tencent Weibo wydaje się zapewne nieistotną chińską zabawką, jednak firma zarządzająca portalem już szykuje się do intensywnej ekspansji na pozostałe kraje Azji, a wersja angielska serwisu (co nie nie jest regułą) może przemawiać za o wiele dalej idącą koncepcją. Na t.qq.com swoje oficjalne konta już w tej chwili posiada większość globalnych gwiazd ekranu i sportu. Nic więc dziwnego, że również postanowiłem spróbować swoich sił.

Moje konto na Tencent Weibo znajdziecie pod adresem http://t.qq.com/pawelpietka
Swoje zaś możecie założyć tutaj t.qq.com

Czytaj dalej →