HiddenMe, jak szybko ukryć ikony na biurku/pulpicie

HiddenMe to darmowy program, który pozwoli nam błyskawicznie ukryć wszystkie ikony na biurku lub pulpicie (zależnie jak nazywamy swoją przestrzeń pracy na komputerze). Idea jego działania jest banalnie prosta. Klikamy „Hide Desktop Icons” w menu bar i otrzymujemy pożądany efekt, ład.

Do czego taka funkcja może nam się przydać? Choćby do robienia czystych zrzutów z ekranu, usunięcia elementów rozpraszających lub po prostu do ukrywania bałaganu przed wzrokiem ciekawskich i własnym sumieniem. Nieporządek to nieodłączny element wszystkich pulpitów, więc każdy z nas od czasu do czasu chce przestać patrzeć na własne lenistwo, usprawiedliwiające dziecięcą bezradność w temacie użytecznego segregowania plików. Ja oczywiście potrzebowałem takiej opcji wyłącznie do zrealizowania pierwszego celu. Muszę przyznać, że pod tym względem aplikacja spisuje się świetnie i w swojej prostocie jest jedną z najlepszych kurtyn jakich używałem.

Swoją drogą HiddenMe należy do tej specyficznej grupy programów, które wato posiadać jeżeli z natury ma się skłonność do zapominania jak, co i gdzie ustawić, wpisać oraz który skrót wybrać. Dwa kliki i gotowe. To zdecydowanie poprawia komfort pracy, choć kolekcjonowanie takich drobiazgów obsługujących wyłącznie jedną funkcję ma tę wadę, że gdy mamy ich za dużo, to wracamy do punktu wyjścia.

Tak czy inaczej HiddenMe do szybkiego ukrywania ikon na biurku lub pulpicie nadaje się znakomicie, plus za to, że jest darmowy. Warto go choćby tylko przetestować zanim zdecydujemy się na zakup czegoś bardziej rozbudowanego o podobnym działaniu. Być może wydatek nie będzie potrzebny,

Program znajdziecie w App Store. Jego autorem jest Mojtaba Komeili, znany z ładnej listy zadań DailyDo.

Czytaj dalej →

Between i Lovebyte, aplikacje dla zakochanych

Between i Lovebyte reprezentują ciekawy gatunek aplikacji. Najwyraźniej po ułatwianiu ogólnej komunikacji grup społecznych przyszła pora na bezpośrednie grzebanie przy zalążkach podstawowych komórek, czyli w związkach. Część z was, chcąca chłonąć każdą możliwą chwilę i wiadomość związaną z ukochaną osobą, będzie zachwycona tymi programami. Natomiast ci, którzy potrzebują autonomii, zmuszeni do ich wykorzystywania, staną się bardzo nieszczęśliwymi ludźmi.

Between – aplikacja tworzy naszą prywatną, dwuosobową przestrzeń na wzór portali społecznościowych. Mamy tu wspólną linię momentów, na której zamieszczamy zdjęcia i wydarzenia związane z relacją oraz to, czym chcemy się akurat podzielić. Wyjątkowe chwile możemy dodatkowo przenieść do tzw. Memory box gdzie zostaną ułożone w ciekawa galerię. Na uwagę zasługuje też system przypominania o ważnych datach, takich jak choćby kolejna rocznica, czy urodziny. Ponadto do dyspozycji mamy komunikator pozwalający na wysyłanie wiadomości tekstowych, obrazkowych i głosowych oraz tablicę z możliwością przypinania krótkich informacji. Całość Between zamknięta jest w ładnej, oszczędnej oprawie graficznej, która daje do zrozumienia, że najważniejsi jesteśmy my.

Lovebyte – to aplikacja ekstremalnie słodka i zdecydowanie bardziej urokliwa. Tu również otrzymujemy wspólną linię czasu jednak jej wygląd możemy ciekawie modyfikować (wstawimy nasze tło, zdjęcia profilowe itp.). Zaraz poniżej znajduje się licznik podsumowujący ilość dni, które spędziliśmy razem. Dalej mamy wydarzenia podzielone na kategorie, możemy tam zamieścić notatkę, zdjęcie lub informację na temat spotkania. Znakomitym pomysłem w Lovebyte jest funkcja przekazywania zdrapek, pod którymi ukrywamy teksty o specjalnej wadze. Otrzymywanie i wysyłanie takich liścików sprawia sporo frajdy, ale dla tradycjonalistów jest też dostępny zwykły czat. Niestety brakuje wiadomości głosowych.

Between i Lovebyte to znakomite aplikacje dla związków lubiących przeżywać swoją miłość na słodko. Znajdziecie tam narzędzia, które pozwolą wam obcować z ukochanym lub ukochaną jeszcze częściej i intensywniej. Wcześniej upewnijcie się jednak, czy na pewno oboje będziecie się dobrze bawić.

Oba programy znajdziecie w App Store i Google Play za darmo. Więcej informacji uzyskacie natomiast na stronach appbetween.us i lovebyte.us.

Czytaj dalej →

BillPin, kontrola nad rachunkami i drobnymi pożyczkami

Billpin to zgrabna aplikacja, która pozwoli nam sprawować lepszą kontrolę nad finansami. A dokładniej nad tym komu i ile pożyczamy pieniędzy oraz jakie mamy zobowiązania w tym temacie.

Pomysł na program jest bardzo dobry. Po uruchomieniu w telefonie i pobraniu kontaktów z książki (muszą mieć przypisane adresy e-mail) otrzymujemy prostą listę osób, z którymi prowadzimy rozliczenia. Gdy płacimy wspólny rachunek lub pożyczamy komuś określoną kwotę, pojawia się ona na zielono u nas i na czerwono u dłużnika. Nie ma więc mowy o tym by znajomy zapomniał o oddaniu należności. Oczywiście działa to również w drugą stronę i stanowi w pewnym sensie broń obusieczną. Wszystkie takie operacje umieszczane są w historii BillPin, więc łatwo kontrolować, czy nie jesteśmy przypadkiem oszukiwani. Dodatkowo rachunki możemy podzielić pomiędzy kilku użytkowników, co sprawdza się zwłaszcza gdy realizujemy wspólny projekt lub idziemy razem do restauracji i trzeba się później z zabawy rozliczyć. W efekcie na ekranie widzimy dokładny stan przepływu pieniędzy, w tym precyzyjne informacje komu, ile i za co się należy oraz kto, ile i z jakiego powodu jest nam winien. Na plus wypada także zaliczyć funkcję, dzięki której aplikacja przypomni nam o zobowiązaniach za pomocą wiadomości przysyłanej na skrzynkę pocztową. Nie ma zmiłuj.

billpin web

W teorii wszystko wygląda znakomicie. Niestety BillPin ma spore problemy z synchronizacją. Podczas testów wielokrotnie zależności nie przenosiły się pomiędzy urządzeniami i cała idea finansowej współpracy szła do kosza, sprowadzając się jedynie do prywatnej małej księgowości. Takie rzeczy można z powodzeniem robić w notatniku. Nie zawsze poprawnie funkcjonowała też wersja dostępna w przeglądarce na komputerze. Dobrze, że jest, ale na tę chwilę czasami ukrywa niektóre kwoty.

Jeżeli autorzy poprawią błędy (program jest obecnie w fazie beta) BillPin będzie usługą godną polecenia. Zwłaszcza jeżeli często musicie dzielić wydatki z wypadów w większym gronie lub macie znajomych, którzy ociągają się z oddaniem pożyczonych pieniędzy i lubią kręcić. Z radością powitałbym jeszcze wprowadzenie różnych walut, co pozwoliłoby na rozliczenia międzynarodowe.

BillPin możecie pobrać dla urządzeń z systemem iOS oraz Android. Korzystanie z aplikacji jest pozbawione opłat. Więcej informacji na jej temat znajdziecie odwiedzając stronę billpin.com

Czytaj dalej →

WeChat, czyli komunikator, który wkrótce opanuje świat

WeChat to bardzo popularna azjatycka platforma do czatowania. Aplikacja okazała się takim sukcesem, że Tencent postanowił uczynić ją globalnym komunikatorem. Dzięki temu możemy cieszyć się wieloma wersjami językowymi, w tym naszą rodzimą. Pytanie tylko, w czym (prócz lokalizacji) WeChat jest lepszy od programów takich jak WhatsApp i Line, by to właśnie z jego usług korzystać?

Wszystko tu jest podporządkowane prostej komunikacji z naciskiem na znajdywanie nowych znajomych. Oczywiście dla starych również jest miejsce i aplikacja korzystając z naszej książki telefonicznej pozwala na zaproszenie przyjaciół do grona użytkowników. Ciekawe opcje wyszukiwania zachęcają jednak do aktywnego rozglądania się za rozmaitymi partnerami do rozmów. Szczególnie interesująco wygląda funkcja kojarząca ludzi potrząsających w danym momencie telefonami. Jeżeli mamy ochotę pogadać wystarczy poruszać urządzeniem i na ekranie zostanie nam zaproponowany kandydat. A właściwie (w moim przypadku) kandydatka, gdyż program zazwyczaj zestawia osoby o przeciwnej płci. Niestety doskonale widać, który kontynent dominuje i najmniejsza możliwa odległość jaką w ogóle osiągnąłem to około 1000 kilometrów. Pozostaje zatem jedynie pooglądać profile co ponętniejszych Azjatek i poklikać z kimś z drugiego końca świata. Tak czy siak dzieci w Europie od WeChat na razie raczej nie przybędzie.

WeChat web

Przez wzgląd na okoliczności wspomniane we wcześniejszym akapicie, o użyteczności znajdywania osób będących w pobliżu nawet nie warto wspominać. Na szczęście program oferuje jeszcze kilka ciekawych funkcji, musimy tylko namówić do zabawy naszych dotychczasowych znajomych. Oprócz standardowej komunikacji tekstowej (wzbogaconej o ładne ruchome obrazki) i głosowej, mamy tu choćby opcję wideorozmowy oraz połączenia w trybie walkie-talkie. Przyciskamy, mówimy, puszczamy i czekamy na odpowiedź przez głośniczek. Rewelacja. Do naszej dyspozycji oddano jeszcze oś czasu, na której możemy zamieszczać zdjęcia (wraz z opisami) zrobione bezpośrednio z poziomu aplikacji, a także opcję tworzenia czatów grupowych oraz przesyłania plików.

WeChat dostępny jest praktycznie na wszystkie systemy obsługujące smartfony. Odpalimy go na iOS, Androidzie, Windows Phone, Symbianie i BlackBerry. Niestety usługa nie posiada klienta przeznaczonego dla komputerów. Jest co prawda wersja przeglądarkowa, ale korzysta się z niej niewygodnie. Wystarczy powiedzieć, że musimy otworzyć stronę web.wechat.com, następnie uruchomić aplikację w telefonie, zeskanować kod QR, kliknąć akceptuj i poczekać na załadowanie. W Line kwestia ta jest rozwiązana dużo lepiej, ale za to nie ma machania urządzeniem.

WeChat jako globalny komunikator z pewnością ma szansę się przyjąć, zwłaszcza przy wsparciu takiego giganta jak Tencent. Ogólnie jest to bardzo przyjemna zabawka do poznawania nowych ludzi i rozwijania kontaktów ze starymi znajomymi. Zdecydowanie polecam ją wypróbować. Trudności z wersją na komputer trochę mnie jednak zniechęcają do stałego używania. Zostanę więc raczej przy połączeniu WhatsApp i wspomnianego już Line.

Więcej informacji na temat WeChat znajdziecie na stronie wechat.com. Pobranie i korzystanie z programu jest bezpłatne.

Czytaj dalej →

Burpple, społecznościowy serwis fotograficzno-obiadowy

Burpple jest tematycznym serwisem społecznościowym przeznaczonym dla ludzi, którzy nie mogą powstrzymać się przed pokazaniem światu tego co mają akurat na talerzu. Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się lekko absurdalny, ale jeżeli ktoś od czasu do czasu (przykładowo) odwiedza Instagram albo czyta amatorskie blogi podróżników (i gospodyń domowych), to wie, że na taką usługę może być spore zapotrzebowanie.

Zastanawiałem się tylko, czy pomysł sprawdzi się jako osobny element i czy w takim ograniczeniu nie jest zbyt wąski, by osiągnąć sukces. Okazuje się, że owa troska byłą niepotrzebna. Wydawca chwali się obecnie, udostępnieniem ponad 300 tysięcy tzw. „food moments” z 4 tysięcy miast w 140 krajach świata. Warto zaznaczyć, że od maja usługa Burpple była dostępna wyłącznie na platformie iOS i dopiero teraz aplikacja zawitała na Androida.

burpple web

Szczerze mówiąc spodziewałem się po sieci społecznościowej o takiej tematyce kompletnego chaosu, ludzi wrzucających zdjęcia buraczków obok ziemniaczków i kiełbasek z rodzinnego grillowania. Rzeczywistość jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Okazało się bowiem, że miejsce dla siebie znalazły tu restauracje i osoby traktujące kuchnię jako swoje hobby (tzn. gotują albo poszukują ciekawych potraw). W efekcie na widok zamieszczanych fotografii zaczyna lecieć ślinka i aż żal ściska, że mistrzowie obserwowani przez tysiące użytkowników zwykle nie podają przepisów do zamieszczanych potraw (choć znajdziemy też wyjątki).

Burpple dostępne jest wyłącznie za pomocą aplikacji przeznaczonej na smartfony. Oferuje ona podstawowe funkcje charakterystyczne dla tego typu serwisów społecznościowych. Mamy tu swoją linię czasu, profil, wpisy, znajomych, lokalizacje (dzięki której sprawdzimy kto pichci w okolicy) itd. Centralne miejsce zajmuje oczywiście opcja fotografowania, a zdjęcia możemy wzbogacić z pomocą kilku filtrów. Zamieszczone posty łatwo udostępnimy w serwisach zewnętrznych takich jak Twitter, Facebook i Sina Weibo, a dodatkowo gdy połączymy konto z Instagram, to zsynchronizujemy naszą kulinarną dokumentację.

Więcej o Burpple przeczytacie na oficjalnej stronie internetowej burpple.com, a aplikację pobierzecie bezpłatnie z App Store i Google Play.

Czytaj dalej →