7 dni, tyle na początek postanowiłem wytrzymać bez komputera. Miałem nawet przygotowane na tę okazję klawe hasła związane z testami faktycznego stanu ery Post-PC, ale w gruncie rzeczy chcę po prostu wziąć wolne od maszyny, do której jestem przyklejony od trzech lat.
Nie będzie to zadanie łatwe, gdyż komputer jest przestrzenią mojej pracy, nauki i znakomitej części kontaktów towarzyskich. Przez najbliższy tydzień spróbuję sobie zatem poradzić z brakiem jednej z najważniejszych części ciała. Mówię zupełnie poważnie, czuję się jakbym zamykał w szafie prawą rękę, a nie sprawdzałem jeszcze, czy lewą też potrafię się podpisać.
Dotychczas z iPadem łączyła mnie szorstka przyjaźń i poniekąd daję sobie szansę na poprawienie tej relacji. Przez ostatnie lata nie byłem w stanie znaleźć dla tego urządzenia sensownego zastosowania. Powiedzmy, że jestem dosyć zaawansowanym użytkownikiem i w moim przypadku, we wszystkim co miałem ochotę zrobić, lepiej sprawdzał się komputer. To on był zawsze moim podstawowym wyborem. Możliwe, że po przesunięciu iPada na pierwszy plan, odkryję w końcu do czego właściwe służą tablety (przecież można mieć MacBooka Air 11′).
W wyzwaniu tym towarzyszyć będzie mi ten blog, prowadzony od dziś wyłącznie przy użyciu urządzeń mobilnych. Zapewne zdążyliście się już zorientować, że nie utożsamiam tabletów z komputerami nowej generacji, choć nie wykluczam, że podczas tej zabawy zmienię zdanie. Może typ PC to faktycznie przeżytek? Byłoby klawo gdyby okazało się, że będę mógł zwolnić trochę miejsca w plecaku.