Trochę pobieżnie i z lekka na prędce, z potrzeby, jako notatka za Giovanni Reale – Historia filozofii starożytnej.
Narodziny Sokratesa datuje się na 470/469 p.n.e. Ojciec Sofroniskos (podobno) był rzeźbiarzem, a matka Fainarete położną. Za żonę pojął Ksantypę, która prawdopodobnie wcale nie była tak nieznośna jak podaje np. Antystenes (cynicy po prostu sprzeciwiali się małżeństwom). Fakt, że miał z nią trzech młodych synów, świadczy o tym, że ożenił się dopiero na starość, choć istnieje przypuszczenie, że Ksantypa nie była jego pierwszą żoną, wspomina się tu o niejakiej Myrto jednak brakuje na ten temat jakiś konkretnych informacji. Generalnie Sokrates nie opuszczał Aten, za wyjątkiem wypraw wojennych (walczył pod Potideą, Amfipolis i Delion). Podobno miał niezwykle silny organizm zdolny wytrzymać „najcięższe trudy”, a także przenikliwe zimno (no ale nie opuszczał Aten…). Zdarzało mu się (za to) wpadać w stany bliskie ekstatycznym zachwytom. Z wyglądu Sokrates był po prostu brzydki, choć miał w sobie coś, co przyciągało jednych, a odpychało drugich (mniemam nawet że każdy ma w sobie coś takiego). Ogólnie uważa się, iż był człowiekiem religijnym. Jego życie można podzielić na dwie odmienne fazy. W pierwszej brał czynny udział w filozoficznym życiu Aten i zajmował się filozofią przyrody (był uczniem Archelaosa), natomiast druga to ta, którą znamy z przekazów Platona i Ksenofonta. Ostatecznie Sokrates umiera na mocy wyroku skazującego go za bezbożność (tzn. za to, że nie wierzy w „państwowych” bogów i deprawuje młodzież, właściwie to stały za tym pewne urazy i manewry polityczne).
Z Sokratesem jest pewien istotny problem (kwestia sokratyczna), otóż jak wiadomo nie pozostawił po sobie źródeł pisanych, co za tym idzie informacji o nim trzeba szukać u autorów mu współczesnych. Po raz pierwszy pojawia się on w komedii Arystofanesa Chmury. Jest to parodia filozofa, oraz krytyka jego nauczania połączona z zarzutem negatywnego wpływania na młodzież. Co więcej Sokrates jest tam przedstawiony jako najgorszy z sofistów i filozof przyrody którego nauki podobne są nauk Diogenesa z Apolloni. Mając to na uwadze przez długi czas sądzono, że dzieło to jest pozbawione jakiejkolwiek wartości historycznej. Podobne wątpliwości można mieć, co do pism Platona, tyle, że tym razem Sokrates jako mistrz autora tekstów jest nieustannie gloryfikowany, po za tym nie sposób odróżnić tego, co platońskie od tego, co sokratejskie (jeżeli takowe w ogóle istnieje), gdyż uczeń wkłada w usta mistrza własne doktryny. Trzecim źródłem jest Ksenofont (Wspomnienia o Sokratesie). Jednak i tu można mieć wątpliwości. Autor słuchał filozofa za młodu, a pisał na starość, do tego jego bohater jest „dość obłaskawiony”… Kolejne źródło to Arystoteles, problem w tym, że nie był on Sokratesowi współczesny… Są też tzw. sokratycy, ale nawet oni nie pozostawili o tym filozofie zbyt wiele informacji. Reale zaleca nam umiarkowany krytycyzm, byle nie przesadni, a także filtrowanie poprzez zestawienie źródeł ze sobą (czyli oczywistości). Kryterium mogą w tym wypadku stanowić „nowości”, które się filozofowi przypisuje.
Słowo o poglądach Sokratesa. Jeżeli chodzi o filozofię „physis” to podobnie jak sofiści miał do tego stosunek negatywny, niemniej nie odwoływał się do dialektycznych wywodów Giorgiasza, a raczej pokazywał sprzeczności miedzy systemami filozofii przyrody (nie są one w stanie dojść do jakiejkolwiek wartościowej konkluzji). Wiedza o kosmosie jest dla ludzi niedostępna, kto się tym zajmuje po prostu marnuje czas. Poglądy te przypadają mniej więcej na połowę życia filozofa (choć Sokrates nie włączył badań z zakresu filozofii przyrody do swojego nauczania).
Co innego jeżeli chodzi o jednostkę ludzką. W przeciwieństwie do sofistów filozof określił istotę człowieka, duszę, która go odróżnia. Dusza to nasza myśląca i działająca świadomość, nasz rozum i siedlisko naszej aktywności myślenia i działania etycznego. W skrócie jest to świadome ja, intelektualna i moralna osobowość. Oczywiście już wcześniej pojawiały się koncepcje duszy np. u Homera jest to zjawa opuszczająca ciało w chwili śmierci, by jako cień błąkać się po Hadesie, ale dopiero w tym jej rozumieniu życie człowieka nabrało sensu. Sokrates „tworzy” filozofię jako coś różnego od biologii, astronomii, teozofii itd. (Cyceron stwierdza: „sprowadził filozofię z nieba na ziemię”). Celem jego nauki jest, więc „poznanie samego siebie” i „ troszczenie się o siebie samego”. Chodzi oczywiście o poznanie swojego wnętrza – duszy i o troszczenie się właśnie o nią. Platon w prologu do Protagorasa, twierdzi, że sofiści kupczą pokarmami duszy nie wiedząc czy one pomagają czy nie, Sokrates zaś zna te pokarmy i on jest właściwym lekarzem. Ksenofont wspomina, że filozof namawiał malarzy i rzeźbiarzy, aby przedstawiając człowieka starali się wydobyć jego duszę. Istoty człowieka należy szukać w „psyche”.
Sokrates w przeciwieństwie do sofistów określa też prawdziwe „arete”, a może nią być tylko i wyłącznie to, co pozwala duszy być dobrą, czyli taką, jaką za swej natury być powinna. Prowadzi to do osiągnięcia celu (właściwego dla człowieka wewnętrznego), a co za tym idzie szczęścia. Poświęćmy zatem chwilę pojęciu cnoty. Cnota to wiedza, poznanie. Wada natomiast to brak wiedzy i poznania (ignorancja). Filozof dokonuje tu przewrotu w skali wartości, jaką uznawali dotąd starożytni Grecy (zdrowie, bogactwo itd.), na pierwszy plan idą wartości duszy, a w szczególności wiedza. Nie oznacza to, że „stare” zostały odrzucone (to Platon dopiero czyni ciało więzieniem). Sokrates uzależniał wartości od ich „dobrego użycia” zależnego od poznania i wiedzy. Wróćmy jednak do zasady, że „cnota jest wiedzą” i dodajmy do niej drugą, sensownie z niej wynikającą, że „nikt nie grzeszy dobrowolnie”. Obie one rodzą wiele problemów, o ile pierwszą dookreśla Platon (jest ona wyznacznikiem), o tyle kłopoty drugiej wynikają głównie z błędnego rozumienia faktu. Nie chodzi bowiem o świadome uznanie czynienia zła, ale w głębi uznanie zła jako dobra (oczywiście fałszywie).
Pozwolę sobie też wspomnieć o kilku pojęciach wprowadzonych do problematyki etyki. „Panowanie nad sobą”, czyli panowanie nad swoją naturą zwierzęcą. Rzecz w tym, aby zaszczepić je w sobie a wtedy to dusza będzie panować nad ciałem i jego instynktami (co logiczne utrata panowania oznacza zwycięstwo tego co cielesne). Podobnie ma się kwestia wolności jest to władanie natury rozumnej (Logos) nad zwierzęcą. Trzecim pojęciem jest autarkia (autonomia) charakteryzują je dwie cechy. Niezależność od potrzeb i podniet fizycznych dzięki kontroli rozumu, oraz to, że sam rozum wystarczy do osiągnięcia szczęścia. Tzn. nie należy pragnąć więcej niż samemu można zdobyć. Z kolei przyjemność podobnie jak w przypadku „starych” wartości, jeżeli jest powiązana z wiedzą staje się czymś dobrym, jeżeli nie to nie (proste). Szczęście nie zależy od przyjemności jako takiej. Pożytek uznaje się jedynie jako pożytek duszy. Inaczej jest ze szczęściem. Sokrates chciał nauczyć ludzi bycia szczęśliwymi. A bycie szczęśliwym oznacza doskonalenie duszy za pomocą poznania i wiedzy. Szczęście nie należy do losu, ale do logosu, nie przychodzi z zewnątrz. Cnota nie potrzebuje nagrody w innym świecie, tą nagrodą jest właśnie szczęście. Filozof nie mógł rozumowo wykazać, że dusza jest nieśmiertelna, zakładał jednak, że człowieka może być szczęśliwy niezależnie od jego losów po śmierci. Pogodnie wypił truciznę gdyż wierzył, iż zabija ona ciało, a nie fakt, że żyło się dobrze. Kolejna kwestia „przyjaźń” podobnie jak poprzednie również jest sprowadzona do wymiaru „psyche’, przyjaźnić można się jedynie będąc dobrym i tylko z dobrymi, jest to jeden ze sposobów dbania o duszę.
Co się zaś tyczy polityki Sokrates czuł do niej niechęć, nie oznacza to jednak że się w ogóle nie udzielał (nie brał jednak czynnego udziału w życiu politycznym). Krytykował zarówno demokratów jak i zwolenników oligarchii, skutecznie robiąc sobie całe zastępy wrogów. Dążył do uformowania ludzi, którzy będą w stanie dobrze przysłużyć się Atenom. W jego mniemaniu prawdziwy polityk powinien być w wymiarze duszy i umieć dbać o dusze innych. (Jak dla mnie te parę zdań świadczy o tym że jednak chcąc nie chcąc brał dość czynny udział.)
Słowem jeszcze o teologii. W gruncie rzeczy sprawa ta doprowadziła ostatecznie do śmierci filozofa. W skrócie został on oskarżony o herezję (nie o ateizm, do którego prowadziła nauka sofistów). Wynikało to głównie z niechęci Sokratesa do prymitywnego antropomorfizmu (fizycznego i moralnego) i politeizmu, które cechowały religię państwową. Od Anaksagorasa i Diogenesa z Apollonii przejął pojęcie Boga jako inteligencji porządkującej, uwalniając ją jednak od założeń filozofii przyrody. Wszystko, co nie jest przypadkiem musi być dziełem rozumu np. człowiek wygląda na zaplanowanego i do tego jest uprzywilejowany wśród innych bytów. To, że nie widzimy rozumu tworzącego świat nie oznacza, że go nie ma, przecież własnego też nie widzimy, a nie działamy przypadkowo. Dostrzegamy tu analogię Bóg – dusza ludzka. Niemniej Sokrates nie jest w stanie określić, czym jest rozum sam w sobie i jaki jest dokładnie status celu i sensu opieki nad ludźmi (Bóg opatrzności świat taki, aby służył dobru człowieka)…
Właściwie to należy też wspomnieć (i tak doprowadziłem już do chaosu) o słynnym „daimonion”, czyli w dużym uproszczeniu doświadczenie, które wykraczało po za to, co ludzkie lub tzw. głos boga, który mu doradzał w kwestiach działań i zdarzeń w życiu (przynosiło to korzyści), a nie np. w filozofii, ta podlega logosowi, a nie objawieniu. „Daimonion” ma charakter religijny. Podobnie jak filozofia, etyka nie podlega religii tzn. nie jest ubabrana w nakaz i wolę bożą. Opiera się na tym, co stanowi istotę człowieka, mianowicie na „psyche”. Bóg nie ustanawia etyki i nie nagradza, ani nie karze za przestrzeganie jaj wartości, niemniej to je ceni najwyżej i to dobrym pomaga otaczając ich opieką.
Dialektyka Sokratesa kieruje się ku duszy i dbaniu o nią. Nie tak jak u sofistów, kwieciste mowy tak naprawdę nie dostarczają duszy właściwego pokarmu. Dostarcza go jedynie zwrot ku jednostce, czyli dialog. Logos stosując w nim pytanie i odpowiedź wciąga rozmówców w jedno doświadczenie duchowe wspólnego poszukiwania prawdy. Do tego dialog w przeciwieństwie do mowy jest otwarty i pozbawiony całego „ukwiecenia”. Metoda dialogiczna ma cele etyczno wychowawcze, prowadzi do oczyszczenia duszy oraz zwrócenia uwagi na jej potrzeby, zdania relacji z jej stanu. (To wlanie jest główny powód skazania na śmierć Sokratesa, lud chciał uciszyć tego, który badał nieustannie ich dusze, tego, który stanowił swego rodzaju sumienie.) Filozof przyjmuje w stosunku do rozmówcy postawę „nie wiedzącego” to on chce się czegoś nauczyć (obala to mowę sofistów), odrzucał wiedzę pozbawioną podstaw. W kontekście boskim chodziło również o to, że ludzka wiedza jest niczym przy tej niemającej żadnych ograniczeń. Jednak miało to głównie charakter ironii tzn. maskowania. Sokrates udaje, a co za tym idzie w pewnym sensie kpi z rozmówcy, doprowadza go do sprzeczności, wyolbrzymienia postaw, generalnie stosuje różne metody nie zmieniając jedynie niewiedzy i ignorancji. Zasadniczo na metodę filozofa składały się dwa etapy: zbijanie (teza doprowadzana do sprzeczności) i ironia (położnicza, pomaga urodzić prawdę). Reale chce obalić przy okazji tezę, że Sokrates był twórcą logiki. Według niego nie opracował jej na poziomie teoretycznym, niemniej położył nieświadomie pewne podwaliny, tyle, że rozwinęły się one dopiero w przyszłości.
Podsumowując, u Sokratesa praktycznie wszystko obraca się wokół nowego rozumienia duszy. Jednak filozof w zasadzie nie odpowiada na pytanie, czym ona jest i ogranicza się jedynie do definicji funkcjonalnej… Funkcją duszy jest poznawanie oraz kierowanie działaniami człowieka tak, aby prowadziły one do życia unikającego zła, a osiągającego dobro. Także problem brzemienności rodzi poważne wątpliwości, nie może, bowiem urodzić prawdy ta dusza, która jej w sobie nie nosi, a cały ten Logos w połączeniu z dialogiem nic na to nie mogą poradzić.