Kapitan Ameryka (ang. Captain America) to postać popularna zwłaszcza wśród starszych fanów komiksów Marvela. Kreacja ta została stworzona przez Joe Simona i Jacka Kirby w okresie drugiej wojny światowej. Co zrozumiałe jej historia, barwy oraz przymioty miały na celu pobudzenie ducha patriotyzmu w obywatelach USA. Początkowo planowano by bohater otrzymał imię „Super Amerykanin”, jednak ostatecznie uznano, iż „Kapitan Ameryka” ma lepszy wydźwięk i dodaje postaci charakteru. Pierwszy „Captain America Comics” ukazał się w marcu 1941 roku i już sama okładka wydania (dostępna w rozwinięciu) zdradzała główną ideę oraz cel protagonisty.
Seria komiksów opowiada losy Stevena Rogersa, syna irlandzkich imigrantów, który w nie mogąc zaciągnąć się do armii bierze udział w tajnym projekcie Operation: Rebirth osiągając dzięki niemu szczyt ludzkich możliwości (fizycznych i intelektualnych). Dzięki sile, zręczności, inteligencji Kapitan Ameryka walczy po stronie „amerykańskiego snu” (gdy jest to konieczne również przeciwko rządowi). Historia tego bohatera nie jest cukierkowa i w pewnym senie stanowi obraz problemów, z którymi przyszło borykać się Stanom Zjednoczonym. Obejmuje to zarówno losy samego Rogersa (uśmiercanego, ożywianego, walczącego na różnych frontach), ale także zmiany jakich dokonywano względem starych numerów komiksu (przykładowo: formuła pierwotnie wstrzykiwana, w związku z walką z narkomanią, zastąpiona została płynem podawanym doustnie, a ten z kolei promieniami).
Obecnie obserwujemy tendencję do przedstawiania bohaterów komiksów w wersji filmowej. Podobnie stało się w przypadku Kapitana Ameryki, któremu w 2011 roku poświęcono obraz o takim właśnie tytule. Nie jestem zwolennikiem tego trendu (w standardowym hollywoodzkim wykonaniu), więc powstrzymam się od szerszego komentarza. Do gustu przypadł mi za to filmik w wersji z klocków lego. Zwłaszcza, że animacja jest w nim po prostu mistrzowska. Zainteresowanych odsyłam do rozwinięcia (co prawda głębszej historii tu brak, bohater występuje w nowszej wersji i postawiono głównie na akcję, jednak obraz wart jest tych niecałych trzech minut poświęconego czasu i wypowiedzenia „WOW”). Na koniec uprzedzam, że film jest bardzo brutalny.