iPad mini zapowiadany był już od dłuższego czasu. Do mediów przeciekały (a może raczej wylewały się) kolejne szczegóły na temat nowego tabletu od Apple i właściwie wszystkie plotki zostały potwierdzone na konferencji. 2 listopada rozpocznie się sprzedaż tego urządzenia, również na terenie Polski. Jak zwykle w takich momentach pojawia się pytanie, czy warto wyłożyć sporą kwotę na kolejną zabawkę.
Gdy prezentowano pierwszą wersję iPada nie byłem przekonany, długo zastanawiałem się co on ma takiego, czego nie znajdę w telefonie iPhone i Macintoshu. W końcu zdecydowałem się na zakup, a z czasem okazało się, że urządzenie doskonale wpasowało się pomiędzy te, których używałem dotąd. Wypełniło zatem pewną lukę (łącząc mały rozmiar z komfortem oglądania filmów, grania oraz korzystania z sieci). Teraz należy się zastanowić, czy w mojej przestrzeni pracy i rozrywki jest jeszcze miejsce na nowy sprzęt.
iPad mini zaoferuje nam podobne parametry co iPad 2 (właśnie ten model posiadam), będzie jednak mniejszy, czyli bardziej poręczny. Programy, funkcje itd. wszystko w ramach ekosystemu Apple pozostanie bez zmian. Więc do czego (w przypadku zakupu) będę używać tego urządzenia? Dokładnie do tego samego, co dużego iPada, tyle że mini łatwiej będzie wyjąć z torby lub plecaka? A jeżeli tak, to czy wyprze on tym samym starszego brata?
Wiem, że są osoby, które na iPadzie naprawdę pracują. W ich przypadku, to jeszcze ma sens gdyż nowy tablet potencjalnie przejąłby, powiedzmy drobniejsze operacje. W moim natomiast to niemożliwe, podobnie jak zastosowanie do celów edukacyjnych (co najwyżej mogę zerkać do niego jako bazy notatek). Z drugiej strony, skoro ludzie (w tym ja) posiadający iPada raczej go przy sobie noszą, to teraz powinni to robić na zmianę z mini, czy może oba naraz (plus iPhone w kieszeni oczywiście)?
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem pewien, że mini będzie świetny, chcę postawić jedynie kilka wstępnych wątpliwości. Moje życie jest dosyć proste. Gdy jest zimno zakładam długie spodnie, a gdy ciepło krótkie. Nie jestem pewien czy chcę rozważać stany pośrednie i wybierać jeszcze między wersją do połowy łydki lub rybaczkami. To spory luksus, ale i kłopot. Jeżeli ktoś lubi przebierać między tymi samymi funkcjami, ale w różnych formach (robiąc przykładowo rachunek, jaki ekran nada się najlepiej na konkretną podróż), to nowym iPadem mini będzie zapewne zachwycony. To samo tyczy się osób, które nie posiadają jeszcze urządzenia tego typu, dla nich jest to doskonały wybór. Szczerze mówiąc gdybym teraz decydował się na zakup któregoś z mobilnych produktów od Apple wybrałbym właśnie iPada mini. Luźnym rozważaniom poddaję jednak sytuację, w której większego brata już posiadam i bardzo lubię. Czy jest to opcja „albo albo”, czy może Apple znów wychodzi naprzeciw ludzkim potrzebom (bądź samo je tworzy) i ostatecznie, podobnie jak to było w przypadku zwykłego iPada, po czasie okaże się, że trudno bez tej zabawki żyć?
Na pytania postawione w części pierwszej postaram się odpowiedzieć zaraz po testach urządzenia. Na tę chwilę iPad mini, pod względem użyteczności, jest dla mnie wielką niewiadomą. Nie wiem jeszcze czy jest w nim jakieś „być”, czy chodzi tylko o „mieć”.
PS. To właśnie podczas spisywania tych rozważań sprzęt sam podpowiedział mi dlaczego w ogóle nad tym się zastanawiam.