Reeder 2, gdy król RSS-ów wraca za późno

Oplatając komputerową codzienność pajęczyną nawyków lubię myśleć o wielu programach i gadżetach jako o niezastąpionych elementach, które łącząc się nadają pracy spójny, stabilny charakter. Poczucie satysfakcjonującego doboru klocków jest przecież równie ważne co sama zabawa.

Obecnie trudno mi sobie wyobrazić funkcjonowanie bez narzędzi takich jak: Sparrow, SugarSync, iWork, iA Writer, TextWrangler, Xcode, Wunderlist czy choćby Alfred. Jeszcze niecały rok temu, bez namysłu, jako pierwszą pozycję wymieniłbym aplikację Reeder na Macintosha. Był to w mojej subiektywnej opinii najlepszy klient czytnika RSS Google Reader jaki kiedykolwiek powstał. Ba, ogólnie był to jeden z najbardziej funkcjonalnych, najładniejszych i najsubtelniejszych programów jakich do tej pory używałem. Niestety odszedł wraz ze zwinięciem zabawek przez amerykańską korporację. O ile usługa szybko doczekała się godnych kontynuatorów, o tyle Reeder na swoją nową wersję kazał czekać wiele długich miesięcy.

W sieci pojawiały się informacje dotyczące rychłego przystosowania narzędzia do nowych warunków, wspierania konkretnych serwisów, ewentualnej samodzielności itd. Odkładałem więc myśli o zastosowaniu zamiennika (przykładowo ReadKit) na bok i cierpliwie czekałem. W końcu o tym doskonałym programie po prostu zapomniałem. Znów przekonałem się do wygody korzystania z czytnika bezpośrednio w oknie przeglądarki (dawno temu używałem funkcji wbudowanej w Operę). Nie było to trudne, gdyż Feedbin już na pierwszy rzut oka przypomina Reedera i zawiera wszystkie potrzebne mi elementy. Mam tu Readability, wyszukiwanie, tagi, oznaczanie wpisów, a także możliwość szybkiego otwarcia strony na karcie przeglądarki. Tak naprawdę wiele więcej do szczęścia nie potrzebuję.

Oczywiście Reeder 2 (dostępny obecnie w darmowej wersji beta) jest świetny i klika się w nim równie przyjemnie, co w poprzedniku. Na początku nawet bardzo się ucieszyłem i od razu pobrałem paczkę. Problem jedynie w tym, że oczekując tak długo na swoją ulubioną zabawkę zainteresowałem się czymś innym i w praktyce próba ożywienia starych nawyków (kosztem obecnych) zwyczajnie nie powiodła się. Król wrócił zbyt późno, a przy okazji wraz z nim władzę stracił mój prywatny pogląd mówiący, że optymalnie jest dzielić różne funkcje na osobne aplikacje.

Jeżeli jednak czekaliście na Reedera 2 (Mac) z niezachwianą wytrwałością, to będziecie zachwyceni. Choć mamy do dyspozycji dopiero wersję testową i nie wszystkie funkcje są już dostępne, to jest ten sam program, który chyba wszyscy kochaliśmy jeszcze kilka miesięcy temu.

Paczkę Reeder 2 Beta moża pobrać TUTAJ.

Powiązane wpisy: