Świat abonamentów i globalna wypożyczalnia praw

Czasami gdy patrzę na elektroniczne i papierowe rachunki wpadające do moich skrzynek uświadamiam sobie jak wiele zmieniło się moim funkcjonowaniu na przestrzeni ostatnich kilku lat. Zwykle po zakończeniu podstawowej części procesu edukacji zaczynamy odkrywać finansowe uroki korzystania w domu z wody, gazu, ogrzewania. Uświadamiamy sobie istnienie funduszu remontowego, konieczność uiszczania opłat za bycie właścicielem telewizora, radia, samochodu, czy w ogóle mieszkania. Pakiet ten uzupełniamy cyklicznymi rachunkami za kablówkę, telefon, drugi telefon, internet, mobilny internet itd. Życie.

Szczerze mówiąc kiedyś uważałem, że ilość płaconych „abonamentów” (w cudzysłowie i bez) musi mieć granicę, ale z biegiem lat powoli tracę złudzenia. Z rzeczy zawodowo koniecznych doszły regularne przedłużenia domen oraz opłaty za serwery i katalogowania. Z hobby choćby „Oficjalne Członkostwo” dla kibica Manchesteru United oraz klub zniżkowy linii lotniczych Wizz Air. Dalej mamy usługi znacznie ułatwiające egzystowanie w internecie, czyli przykładowo przestrzeń w chmurze, czy też połączony z nią backup w SugarSync. Ostatnio do grona regularnych opłat dołączył także czytnik kanałów RSS pod postacią Feedbin.

Podobnych wydatków nie tylko stale przybywa, ale zaczynają one dotyczyć dziedzin, których parę lat temu bym nawet o taki obrót spraw nie podejrzewał, albo podejrzewać bym nie chciał. Dziś ukochane kolekcjonowanie utworów muzycznych na dysku tylko z rozrzewnieniem wspominam, gdyż iTunes został w moim życiu wyparty przez 19,99 miesięcznie za streaming w Spotify. Przestałem też kupować gry pudełkowe, zamiast tego opłacając usługę PlayStation Plus, otrzymuję co miesiąc kilka ciekawych tytułów oraz zniżki na elektroniczne edycje. W tryb cyklicznych opłat przeskoczył nawet Microsoft Office (365) oraz Photoshop (CC).

Wszystko to pięknie zmierza do realizacji jednej z najdoskonalszych idei w historii ludzkości. Już za kilka lat przeciętny człowiek nie będzie posiadaczem czegokolwiek, problem jedynie w tym, że tylko on. Ciekawe czy w odległej czasowo konsekwencji, mając słabszy finansowo miesiąc, gdy nie wystarczy na wszystkie opłaty, będzie można jeszcze usiąść w kącie i posłuchać starych nagrań, które kupiliśmy całe wieki temu.

Powiązane wpisy: